Kompas literacki - „Archiwa z Monte Negro” Octaviana Sovianego

„Kompas literacki” – nowy projekt promujący współczesną literaturę rumuńską w Polsce

Kompas literacki - ma być przewodnikiem po pracowniach współczesnych pisarzy rumuńskich, nieodkrytych jeszcze przez polską publiczność lub tych, których nowe książki nie trafiły jeszcze do Polski. Kompas odsłania najkrótszą drogę do centralnego punktu dobrej literatury, zachęcając polskich czytelników, tłumaczy i wydawców do wypraw po nowych krainach rumuńskiej wyobraźni literackiej.

Kompas pokazuje nam dzisiaj:

ARCHIWA Z MONTE NEGRO Octaviana Sovianego

Bezręki oficer prawdopodobnie chory na schizofrenię, tajemnicza kobieta w żałobie, stary epileptyk o ksywie Dostojewski, Luba i Nastenka, meksykański kapelusz Kostasa Venetisa, podziemia Monte Negro, gdzie szykowana jest światowa rewolucja... To tylko kilka kawałków kalejdoskopu wziętego z jakiegoś koszmaru, w którym nie wiadomo dokładnie, kto o kim śni albo kto co opowiada. Mieszanka poematu onirycznego i alegorycznej narracji w klimatach apokaliptycznych książek z Wieków Średnich – powieść Archiwa z Monte Negro prowadzi czytelnika przez wnętrzności pewnego odosobnionego świata, który po kolei staje się więzieniem, domem wariatów, burdelem, cyrkiem, teatrem rozrywki, klasztorem i zbiorową mogiłą tyranizowaną przez Brata Przełożonego. Poszukiwanie ojca staje się tutaj pretekstem do odbycia podróży w stylu Dantego, swoistej próby labiryntu, na której końcu wyziera jakiś błady promień nadziei... Książka Octaviana Sovianego pomyślana jako puzzle sekwencji kinowych, złożone z odłamków, między którymi istnieje więcej napięć niż konsonansów, mieszanka marzeń i historii wyklucza jakąkolwiek wygodną lekturę, jednocześnie uwodząc i oburzając czytelnika.

Współrzędne lokalizacji książki:

Wydawnictwo Polirom, Seria Cartea Românească, Jassy 2012, 232 s.

Kim jest Octavian Soviany?

Poeta, prozaik, dramatopisarz, krytyk literacki, urodzony w 1954 roku w Braszowie, ukończył studia filologiczne w Klużu-Napoce, a w Bukareszcie otrzymał doktorat. Karierę literacką zaczął jako poeta, w wieku trzydziestu jeden lat tomikiem Ucenicia bătrânului alchimist (Lata nauki starego alchemika). Następnie wydał ponad dwadzieścia książek: piętnaście tomików wierszy, prozy – siedem powieści, eseje, tomy krytyki literackiej, antologie poezji francuskiej, sztuki teatralne, wspomnienia. Były to między innymi stylistycznie wycyzelowane prozy Arhivele de la Monte Negro (Archiwa z Monte Negro), Viaţa lui Kostas Venetis (Życie Kostasa Venetisa) i Moartea lui Siegfried (Śmierć Zygfryda), w których nawiązuje do tradycji dziewiętnastowiecznej powieści gotyckiej. W książce Casa din Strada Sirenelor (Dom na ulicy Syren), pełnej tajemniczych historii, oddał z kolei hołd dumasowskiej linii francuskiego frenetyzmu. W 2019 i 2020 r. ukazały się pierwsze dwa tomy serii Lelian – fabularyzowana historia życia Paula Verlaine'a oraz tom wspomnień Am fost un copil reușit? (Czy byłem udane dziecko?). Napisał tysiące artykułów o książkach w prawie wszystkich rumuńskich magazynach literackich i kulturalnych. Otrzymał wiele nagród, a w 2004 roku został odznaczony przez Prezydenta Rumunii Orderem „Zasługi dla Kultury” w randze Kawalera. Pisanie to według niego „drugie życie, w którym człowiek stara się doświadczyć tego, czego nie doświadczył“.

Prowadzeni przez kompas, Veni, legi, dixi (ach, łacina: przybyłem, przeczytałem, powiedziałem):

„Mieszanka historii i fikcji, posługująca się soczystym językiem i nerwową frazą, pewna siebie, poetycka i przesycona napięciem książka Archiwa z Monte Negro łapie czytelnika w sidła koncentrycznych i niejasnych sekwencji i niezauważenie prowadzi go na wielkie finałowe spotkanie (zaledwie sugerowane) bez zastosowania płynnej i linearnej opowieści epickiej. [...] Alegoryczna i inicjacyjna narracja (przechodzenie przez piekło, kolejne próby wyjścia z labiryntu) zastosowana w tej dekadenckiej powieści będącej jednocześnie poematem onirycznym sprawia, iż w Archiwach z Monte Negro sen, fikcja i historia łączą się w intertekstualny utwór literacki o wielkiej wirtuozerii i wyrafinowaniu językowym”. [Adina Dinițoiu, „Observator cultural”]

„Soviany publikuje teraz nową powieść o wyjątkowej poetyczności. Chociaż na stronie wstępnej wspomniano, iż mamy do czynienia z prozą, sądzę, że nigdy nie nazwałabym tej książki inaczej niż prozą poetycką”. [Evelina Bidea, bookaholic.ro]

„Kolejny raz Octavian Soviany potwierdza fakt, iż jego niemożliwy do pomylenia z innym styl można odnaleźć nie tylko w apokaliptycznym obrazowaniu lub w bohaterach o arystokratycznych korzeniach i zagmatwanych życiorysach, ale także w bogatym języku, pochodzącym z innej epoki, którym autor posługuje się jak „domownik”, ze swobodą właściwą językowi codziennemu”. [Anamaria Blănaru, bookmag.eu]

„Octavian Soviany proponuje nałożenie paradygmatów: owianej tajemnicą powieści gotyckiej i archiwum, które fragmentarycznie kondensuje wiedzę. Jedna z cech charakterystycznych Archiwów z Monte Negro to intertekstualność, nawiązania do oniryzmu o odcieniach kafkowskich i romantycznych, które to źródła zastosowane są w całej pełni. [...] Książka przywodzi na myśl obsesyjny świat wabiący czytelnika bardziej przez atmosferę, ciekawość wywołaną w nim niż przez opowieść jako taką. Mieszanka okrucieństwa, zmysłowości i utopii powoduje, że można polecić powieść Sovianego jako prowokacyjne i trudne do zapomnienia doświadczenie czytelnicze w towarzystwie oryginalnego prozaika z zamiłowaniem do eksperymentowania.” [blog.libris.ro]

Chcecie się przekonać sami? Kompas ujawnia fragment książki:

„Mój ojciec zamieszkał w oddalonym państwie na krótko przed moimi urodzinami.
Dorastałem w opactwie pokrytym bluszczem. Pamiętam czarne ławki w kaplicy, ciche bicie dzwonu zwołującego na jutrznię, a także kołysane wiatrem gniazda w jasnym kącie ogrodu.
Przed wyjazdem ojciec rozkazał zniszczyć wszystkie swoje portrety.
Zostały tylko mundury galowe, które musiałem otrzepywać z kurzu co niedzielę zaraz po mszy, w białym stroju ministranta.
Czasami jacyś padnięci ze zmęczenia posłańcy, przynosili stosy listów, na których rozpoznawałem pieczęć ojca. Piastunki czytały je nad lampami acetylenowymi, pod wysokim portalem ozdobionym krzyżem i różą.
Wiele czasu spędzałem na trudnych i długich lekcjach z siostrą zakonną Franciscą. Musiałem nauczyć się na pamięć nazw organizacji filantropijnych utworzonych przez mojego ojca w wielkich stolicach naszego kontynentu.
Powiedziano mi, że teraz jest latarnikiem i musi znosić nietoperze nieustannie wlatujące w poły jego niebieskiego, niczym niebo, surduta.
Później, pewnego dnia, nagle i bez wytłumaczenia lekcje się zakończyły. Godzinami włóczyłem się po zarośniętym ogrodzie.
Spotykałem tu byłych służących ojca: starych lokajów, którym przerażająco trzęsły się ręce, parobków ze stajni przypominających wygłodzone koty, wychudzone służące czytające w ruchu brewiarze okute metalem.
Kilkakrotnie próbowali się do mnie odezwać w nieznanym mi języku, przypominającym nieznacznie włoski.
Następnie powiadomiono mnie o planowanym wyjeździe: ojciec zaprosił mnie w odwiedziny.
Od tego czasu podróżuję w towarzystwie chorującego na suchoty woźnicy, zbyt zmęczonego, by być w stanie zaprząc konie.
Przemierzamy krainy pokryte mgłą. Od czasu do czasu w gęstej mgławicy można dostrzec szyldy stacji kolejowych, światło z okienek wieży, mleczne istoty unoszące się nad równiną zastygłą bez ruchu.”...[czytaj dalej tutaj]


Czekamy na Państwa wrażenia po lekturze pod adresem warszawa@icr.ro!