W rumuńskiej kulturze zarówno wiejskiej, jak i miejskiej, okres rozpoczynający się w przeddzień Bożego Narodzenia i kończący w święto Chrztu Pańskiego charakteryzuje się obecnością szeregu wierzeń i obyczajów, w których dawne święta pogańskie (rzymskie święta wiejskie Dionizje, Brumulia, Saturnalia, Dies Natalis Solis Invicti), - zresemantyzowane i ponownie zinterpretowane w perspektywie chrześcijańskiej i chłopskiej mieszają się z kilkoma najważniejszymi świętami z kalendarza religijnego: Bożym Narodzeniem, dniem Świętego Bazylego (Nowy Rok), dniem Świętego Jana oraz Chrztem Pańskim.
Ten bardzo ważny w kalendarzu rolniczym i chrześcijańskim okres przygotowywany jest w społecznościach wiejskich powoli, jeszcze od początku zimy, który zbiega się w czasie z dniem Świętego Andrzeja (nazywanego także Moș Andrei albo Sântandrei).
Każde z wyżej wymienionych świąt stanowi odrębną całość, swoisty palimpsest, na którym przez wieki osadziły się, przeniknęły i stopiły w jedno: dawna kultura pogańska, ludyczne wynalazki nowszej proweniencji, spektakle dramatyczne germańskiego i anglosaksońskiego Zachodu oraz elementy święta chrześcijańskiego. W ten sposób przez prawie dwa tysiące lat w tekstach religijnych kolęd, które wybrzmiewały niegdyś na dworach cesarskich lub hospodarskich, wyrafinowana retoryka styka się z wesołością, wigorem, a nawet obscenicznością zamaskowanych wykonawców, porządek i nieład rytualnie jednoczą się i rozdzielają, zacierają się i ponownie tworzą granice czasu, a zawsze osobne przestrzenie Ziemi i Nieba komunikują między sobą. Istota każdego święta jest chrześcijańska, stąd w jego symbolicznym centrum (tak, jak w geograficznym centrum wsi) znajduje się kościół i semantyka chrześcijańska. Bóg, Jezus, Matka Boska i najważniejsi święci kalendarza zimowego są wszechobecni w kolędach, życzeniach, przedstawieniach teatru ludowego, dominując, nadzorując i zatwierdzając najważniejsze gesty i działania.
Święty, płynny, przezroczysty i emanujący świeżością czas świąteczny zastępuje na dwa tygodnie sztywny, matowy i ściśle zdefiniowany czas każdego zwykłego dnia w ciągu roku. Jedynie w takim kontekście można dowiedzieć się, jakie będą plony, los, szczęście i płodne miesiące kolejnego roku. Jedynie wymawiane w tym właśnie czasie życzenia obfitości, płodności i dobrego losu mają szase na spełnienie. Rozwierają się niebiosa, duchy i zmarli chodzą między żywymi, płoną zakopane skarby, zwierząta mówią ludzkim głosem i przepowiadają ludziom przyszłość. Świat otwiera się na wszystkie strony w czasie i w przestrzeni, komunikacja staje się powszechna i radosna, bo świętowanie godzi i jednoczy wszystko, co było do tej pory skłócone i podzielone. Święto jest czasem, kiedy za pomocą obrzędów i rytuałów wspólnotowych tworzą się przesłanki Nowego Roku (rolniczego, gdyż mowa jest tutaj o społeczeństwie wiejskim, którego główne interesy związane są z ziemią, jej uprawianiem i zbieraniem plonów) – jeszcze doskonałego, nasyconego światłem świętości i spektakularnego. Sprawy codzienne są odłożone na bok, a społeczność koncentruje się i konkuruje w rytualnym, powolnym tworzeniu następnego, pełnego świeżości i błogosławionego świata, w którym każdy członek wspólnoty staje się aktorem albo świadkiem nowego, otoczonego nimbem świętości początku.
W całym tym okresie najważniejsze jest kolędowanie. Zwyczaj ten zakłada, że od centrum wsi do jej peryferii przemieszcza się większa lub mniejsza grupa ludzi (zwana przeważnie „bandą”), która odwiedza wszystkie gospodarstwa, bez względu na ich stan majątkowy i wraz z życzeniami pomyślności (dla ludzi, zwierząt i roślin), niesie mieszkańcom wieść o Narodzeniu Pańskim, otrzymując w zamian od gospodarzy rozmaite produkty spożywcze. Owe dary stanowią również element rytuału, a ich moc płynie z historii i sposobu przygotowania. Za pomocą rytualnego gestu kolędników odwiedzane miejsca sakralizują się w pierwotnym znaczeniu tego słowa (zyskują moc, zdrowie, siłę i witalność).
Kolędnicy (najczęściej dobrze zorganizowane i zhierarchizowane grupy młodzieńców) stawiają na moc sprawczą wypowiadanego słowa, a swoimi pierwotnymi przymiotami, czyli porządkiem w grupie i wykorzystywanymi przez nią ozdobami, urzeczywistniają porządek kosmiczny. Zamaskowani członkowie grupy kolędniczej, prześcigając się w inwencji twórczej i korzystając ze starodawnej mocy przypisywanej masce (bóstwo zwierzęce objawione onegdaj polującym przodkom) – oddają uprzywilejowane miejsce gestom, stanowiącym wyobrażenie dziwności i chaosu, który musi być zdyscyplinowany i poskromiony. Dlatego też w przypadku kolędowania przez osoby w maskach „dzikie zwierzęta” są prowadzone i następnie uspokajane przez ludzi, którzy pochwałami lub ironią zachęcają te stwory do zabawy.
Kolędowanie kończy się wspólnym rytualnym posiłkiem, symbolicznie łączącym całą społeczność podczas spożywania otrzymanych darów. Następnie banda się rozchodzi, również w sposób ceremonialny, za pomocą gestów przypominających niejasno o śmierci i zmartwychwstaniu jakichś pradawnych i zagubionych w mrokach dziejów wiejskich bóstw.
Po zakończeniu obrzędów znów pojawia się dystans i zróżnicowanie, wraca zwykły, codzienny znój, życie z wszystkimi swoimi blaskami i cieniami wchodzi na znajome tory, a nowy rok może rozpocząć się pod dobrą wróżbą zarówno w kalendarzu, jak i w każdym gospodarstwie.
Tekst: Carmen Mihalache, etnolożka w Muzeum Chłopa Rumuńskiego w Bukareszcie
Zdjęcie: Turca (koza) z Șieuț, Bystrzyca, XX wiek, ze zbiorów Muzeum Chłopa Rumuńskiego w Bukareszcie