Dumitru Crudu
FAŁSZYWY DYMITR - antologia
[fragmenty]
wczoraj
zakład pogrzebowy jest dzisiaj
zamknięty
jest niedziela wzięli sobie wolne
a ja chciałem wejść bowiem
interesuje
mnie szereg kwestii
zapytałbym czy trumny są w różnych
rozmiarach zapytałbym ile ważą
i po jakim czasie zaczną gnić
i rzecz jasna ile kosztują
chciałbym się tego wszystkiego
dowiedzieć
żeby poszerzyć swoje horyzonty
i chciałbym jeszcze zamienić słówko
z tą nową młodziutką pracownicą
ale zakład pogrzebowy jest dzisiaj
zamknięty
palę papierosa tuż przy wejściu
i wspominam jak wczoraj
ta nowa młodziutka pracownica za szybą
umierała z nudów
przeł. Jakub Kornhauser
Dymitr
Dymitr wciągnął skarpetki i dopiero
wtedy
zdecydował się pisać włożył
spodnie
i koszulę i dopiero wtedy
zaczął pisać
był goły i nie śmiał
napisać choćby linijki
było mu wstyd a może
było mu zimno
włożył sweter i płaszcz
i dopiero wtedy zaczął pisać
Dymitr siedział w wannie puścił wodę
włożył czapkę wciągnąl rękawiczki
wzuł ciepłe buty i owinął się
szalikiem i dopiero wtedy zaczął
pisać
dymitr były goły golutki i nie śmiał
napisać choćby linijki
było mu wstyd a może się bał
przeł. Jakub Kornhauser
ubrania cierpią na bezsenność
ubrania cierpią na
bezsenność
są ciasne
są obszerne
nie leżą
są niezależne
masz za dużo
guzików
dwóch brakuje
wszystkie są białe
za mało czarnych
guziki niedowidzą
ręka sięga
do kołnierza
prostuje go
blady kołnierz
skrywa żądzę
przezroczyste ubrania
lejące się
spływają
wyparowują
imbryk nie ma pokrywki
trzeba napełnić go wodą
kran jest odkręcony
woda gorąca
nienawistna
szalik zwisa
z krzesła
jeden
koniec na podłodze
na
kanapie kożuch
rozchełstany
wyleniały
obojętny
beztroski
obok
sflaczałe
skarpetki
uczciwe
małomówne
wybiła
ósma
gnuśny
parasol
zamknięty
w sobie
za
oknem
ulica
zamknięta
brama
brama
jak pies
w oknie
zasłony
czerwone
zielone
zasłony
jasne
draperie
ciemne
ponure
na
ciele zasłony
krótkie
aż do
stóp
wybiła
siódma
koszule
na balkonie
na
poręczy
mokre
smutne
melacholijne
jedna
koszula spada
na
zewnątrz wieje
jest
burza
koszula
jak burza
jak
wiatr
zahacza
o drzewo
w domu
miotła
ukrywa
w przedpokoju
odwrócona
tyłem
śmieci
opowiada
kawały
nowe
kawały
parasol
zwija
się ze śmiechu
przeł. Jakub Kornhauser
***
Kiedy
miałem trzy lata mój ojciec kładł
sobie
dłonie na klatce piersiowej, wyciągał
nogi w
stronę drzwi, przyklejał jedną do drugiej
z
palcami ku górze, zamykał oczy, i
nie
oddychał
leżał
sztywny sztywniusieńki a ja nim potrząsałem, ale on
leżał
sztywny sztywniusieńki
i nie
oddychał
w
tamtych dniach, Zoia Gheorghievna położyła sobie dłonie na
piersi i przestała oddychać
a ja,
mówiąc słowami Berrymana, już od dawna nie mam trzech lat
przeł. Joanna Kornaś-Warwas