Kompas literacki - „Aksamitny Tache” Ștefana Agopiana

„Kompas literacki” – nowy projekt promujący współczesną literaturę rumuńską w Polsce

Kompas literacki - ma być przewodnikiem po pracowniach współczesnych pisarzy rumuńskich, nieodkrytych jeszcze przez polską publiczność lub tych, których nowe książki nie trafiły jeszcze do Polski. Kompas odsłania najkrótszą drogę do centralnego punktu dobrej literatury, zachęcając polskich czytelników, tłumaczy i wydawców do wypraw po nowych krainach rumuńskiej wyobraźni literackiej.

Kompas pokazuje nam dzisiaj:

AKSAMITNY TACHE Ștefana Agopiana

Na początku XIX wieku na Nizinie Olteńskiej wszystko albo może prawie wszystko jest możliwe: teraźniejszość staje się przyszłością, anioły i demony buszują między chłopami, przedmioty unoszą się w powietrzu z własnej woli, a ludzie mogą zmieniać kształty. Właśnie stąd wyruszają na Bukareszt: Tache, bojar Lapai i Krasnoludek, którzy zamierzają przyłączyć się do rewolucji Tudora Vladimirescu. Po drodze jednak owi trzej przyjaciele zapominają, jak się zdaje, o początkowym celu podróży i przesiadują w rozmaitych gospodach, gdzie ucztują bez umiaru i w końcu padają ofiarą diabolicznych planów snutych przez niejakiego Mamonę Młodszego. Ich przygody opowiadane są przez samego Tache, który już po śmierci pojawia się, aby snuć te historie.

Współrzędne lokalizacji książki:

Wydawnictwo Polirom, Jassy 2012, 312 s.

Kim jest Ștefan Agopian?

Ștefan Agopian (ur. 1947) debiutował powieścią Ziua mâniei (Dzień gniewu,wyd. Cartea Românească, 1979). Opublikował: Tache de catifea (Aksamitny Tache,Cartea Românească, 1981; Ararat, 1995; Gramar, 1999; Polirom, 2004, 2012); Tobit (Eminescu, 1983; Polirom, 2005; tłumaczenie na jęz. niemiecki: Kriterion, 1989; Nagroda Stowarzyszenia Pisarzy w Bukareszcie w dziedzinie prozy); Manualul întâmplărilor (Podręcznik zdarzeń, Cartea Românească, 1984; Humanitas, 1993; Polirom, 2014; Nagroda Związku Pisarzy); Sara (Eminescu, 1987; Paideia, 1991; Polirom, 2006; Nagroda czasopisma Amfiteatru za najlepszy tom beletrystyki w roku); Însemnări din Sodoma (Zapiski z Sodomy, Eminescu, 1993); Republica pe eșafod (Republika na szafocie, Cartea Românească, 2000; Nagroda Stowarzyszenia Pisarzy w Bukareszcie); Fric (Polirom, 2003; Nagroda ASPRO za eksperyment w ramach Międzynarodowych Targów Książki Bookarest 2004 i Nagroda czasopisma Cuvîntul w kategorii „Superlatywy roku 2003“). W wydawnictwie Polirom wydano jeszcze jego tom Scriitor în comunism (niște amintiri) (Pisarz w komuniźmie (pare wspomnień), 2013; Nagroda specjalna jury Związku Pisarzy Rumuńskich i Nagroda czasopisma Observator Cultural, sekcja „Pamiętnikarstwo” w 2014 r.).

Prowadzeni przez kompas, Veni, legi, dixi (ach, łacina: przybyłem, przeczytałem, powiedziałem):

„W powieściach pisanych przez Agopiana nierzeczywistość miesza się z kruchością, dziwacznością i humorem. Historie rozpoczynają się gdziekolwiek i nie dochodzą nigdzie. Powieści nie przyciągają czytelnika swoją linearną budową. Czytając Aksamitnego Tache odczuwa się chęć dłuższego smakowania gry słów i fantastycznych kolaży przeplecionych wydarzeniami z rzeczywistości, a czytelnik niekoniecznie troszczy się o ich zakończenie. Nie jest więc ważny finał, tylko nierzeczywista wędrówka”. [Adriana Gionea, TownPortal.ro]

„Ştefan Agopian jednym z naszych największych współczesnych prozaików, który nie wpasowuje się w żadną szufladę: twórca atmosfery i fikcyjnych światów (żeby użyć terminologii krytyka Tomy Pavla) niemożliwych do naśladowania w jakiejkolwiek grupie następców. Jego prozę się smakuje jako coś absolutnie unikalnego. (...) Ştefan Agopian pisze teksty o całkowicie odmiennej specyfice, którą nazwałbym może bałkanizmem, atmosferą à la légère stworzoną w bliskości Wrót Orientu. Jest to proza w klimacie bałkańskim, orientalnym, stworzona z bałkańskiej nudy, lenistwa, gnuśności, smutku i posępności. (...) Proza Agopiana karmi się sama sobą, tworząc wyimaginowane światy, które ewoluują autonomicznie według własnych zasad”. [Adina Dinițoiu, litero-mania.com]

„Powieść stanowi konstrukcję nierzeczywistą, pełną cudów, w nadmiarze pełną ludzkich obsesji i lęków, o których nieustannie się rozprawia. Być może ów brak umiaru to jest właśnie pierwsza atrakcja tekstu: czytelnik nie jest już ciekawy co wydarzy się dalej, gdyż jego oczekiwania odnośnie epickiego rozwoju tekstu są ścierane w proch przez tragikomicznie szczegółowy opis wydarzeń, które mają dopiero nastąpić. (...) Kiedy tak czekamy i jednocześnie zawieszamy swoje czekanie, cała ludzka wiedza i pewność wydają się być niczym w towarzystwie dni płynących jak pory roku oraz bohaterów, którzy unoszą się w powietrzu albo żyją w zamurowanych pokojach i zaczynają jakieś zdanie w jednym wieku, żeby je skończyć w wieku następnym. Kiedy dzieje się choćby jakieś najmniejsze zdarzenie typu pukanie do drzwi albo pobudka, powstaje ono de facto w wyobrażeniu albo zostaje odroczone, bądź dzieje się wielokrotnie. Przyznajmy, kuszącą perspektywą jest to, że moglibyśmy wydłużać albo skracać dowolnie godziny według naszego uznania i że autor daje nam pełną wolność do tego, aby zmieniać kształt świata, rozmawiać i snuć plany Stwórcy”. [Mihaela Butnaru, bookblog.ro]

„Książki opublikowane przez wyjątkowego pisarza Agopiana narzuciły nam ostatecznie swój oryginalny, czarujący i głęboki styl”. [Dan C. Mihăilescu]

Chcecie się przekonać sami? Kompas ujawnia fragment książki:

„Opowieści

Kiedy w listopadzie tysiąc siedemset sześćdziesiątego dziewiątego zaczęła się wojna Rosjan z Turkami osobnik, który został później moim tatą, miał lat sześć. Zaś kiedy w roku tysiąc siedemset siedemdziesiątym czwartym wojna się skończyła, tacie stuknęło lat jedenaście. Potem, za panowania Mavrogheniego wojna wybuchła na nowo, a tato zaciągnął się do hospodarskiego wojska w randze kapitana i poszedł bić Turków. W tysiąc siedemset dziewięćdziesiątym pierwszym miał już dwadzieścia osiem wiosen i zbrzydła mu wojaczka. Ożenił się, ale szczęście go opuściło prędko, bo żona zmarła na dżumę po trzech miesiącach od żeniaczki. Panował wtedy Michał Sutzu. Wielu ludzi za jego czasów pomarło, gdyż zaraza wszędzie rozciągnęła swoje macki. A do tego jeszcze przed dżumą była susza, a po dżumie nastała szarańcza.
Ojciec pochował małżonkę i zszedł się z jednym golibrodą z Krajowej. Mówili na niego Jaszczurka. I ten Jaszczurka przechwalał się, że zna się na leczeniu zadżumionych lepiej niż na fryzjerstwie, wyruszyli więc przez kraj na łapu-capu. Ale na nic im się to nie zdało, bo ludzie na ich widok chowali się w mysią dziurę, gdyż sądzili, że dwaj włóczędzy są sługami władcy. Na wszelki wypadek ukrywali też swoich chorych.”... [czytaj dalej tutaj]


Czekamy na wrażenia po lekturze pod adresem warszawa@icr.ro!