Kompas literacki - „Tajemnica chińskich samochodzików” Florina Irimii

„Kompas literacki” – nowy projekt promujący współczesną literaturę rumuńską w Polsce

Kompas literacki - ma być przewodnikiem po pracowniach współczesnych pisarzy rumuńskich, nieodkrytych jeszcze przez polską publiczność lub tych, których nowe książki nie trafiły jeszcze do Polski. Kompas odsłania najkrótszą drogę do centralnego punktu dobrej literatury, zachęcając polskich czytelników, tłumaczy i wydawców do wypraw po nowych krainach rumuńskiej wyobraźni literackiej.

Kompas pokazuje nam dzisiaj:

TAJEMNICA CHIŃSKICH SAMOCHODZIKÓW Florina Irimii

Tajemnica chińskich samochodzików to zbiór wzajemnie ze sobą powiązanych czterdziestu opowiadań, będących jednocześnie epizodami z życia pewnego (przyszłego) pisarza, niekoniecznie tego, który umieścił na okładce swoje nazwisko, ale też nie zanadto się od niego różniącego. Czterdzieści opowiadań, które można czytać jak rozdziały powieści i w których pamięć i fikcja, nostalgia i cierpienie uzupełniają się, tworząc bardzo osobisty świat zamieszkały przez rozmaite stworzenia: łagodne lub budzące grozę, zabawne lub melancholijne, opiekuńcze lub zimne albo po prostu dziwne.

Współrzędne lokalizacji książki:

Wydawnictwo Polirom, Jassy 2017, 224 s.

Kim jest Florin Irimia?

Florin Irimia urodził się w rumuńskich Jassach w roku 1976. Jest doktorem nauk humanistycznych i wykładowcą na Wydziale Literatury jaskiego Uniwersytetu “Alexandru Ioan Cuza”. Zadebiutował jako prozaik w roku 2009, publikując w czasopiśmie Noua literatură (pod pseudonimem Eduard Tăutu). W roku 2011 wydawnictwo Brumar publikuje jego powieść Defekt, nagrodzoną na Festiwalu Pierwszej Powieści we francuskim Chambéry. W wydawnictwie Polirom ukazują się powieści Florina Irimii O fereastră întunecată (Ciemne okno, 2012) i Câteva lucruri despre tine (Kilka rzeczy o tobie, 2014) oraz zbiory opowiadań Misterul mașinuțelor chinezești (Tajemnica chińskich samochodzików, 2017) i Bărbatul din spatele ceții (Mężczyzna za mgłą, 2021).

Prowadzeni przez kompas, Veni, legi, dixi (ach, łacina: przybyłem, przeczytałem, powiedziałem):

„Historie intymne i introspekcyjne [z Tajemnicy chińskich samochodzików] mają za pretekst wycinki ze standardowego życia pewnej rodziny (podróże, odwiedziny, święta albo w zasadzie niewiele znaczące, drobne zdarzenia), ale zbyt wiele się tu nie opowiada, nie istnieje jakiś właściwy ciąg narracyjny, jakieś kolejne odcinki narracji, tylko bardziej można mówić tu tu o wewnętrznej atmosferze, o lustrze odbijającym określone stany uczuciowe. [...] Książka Florina Irimii, napisana uważnymi, płynnymi, naturalnymi, niekiedy dłuższymi i bardzo eleganckimi frazami (niektóre pasaże mają w sobie coś z „osadzenia“ właściwego stylowi epistolarnemu), zawierająca raczej jednorodne i zbliżone co do wartości epickiej odcinki, często o trudnym do wytrzymania ładunku emocjonalnym [...] jest jedną z najlepszych wydanych u nas książek o dzieciństwie. Najlepszych i bardzo gorzkich”. [Marius Chivu, Dilema veche]

„Torturowany, jak my wszyscy, trudnym do opanowania syndromem Piotrusia Pana, Florin Irimia wyrusza w Tajemnicy chińskich samochodzików na poszukiwanie własnego „à côté de chez…” Za pomocą pisania przeżywa ponownie dzieciństwo spędzone w obskurnych dekoracjach ostatnich dziesięciu lat komunizmu, transformując bieżące życie dziecka w często bardzo bolesną introspekcję. Bo najintensywniejszą częścią książki nie są wbrew pozorom, żeby zacytować Ovidiu Verdeșa, rozmaite komiczne wydarzenia i „numery”, które autor przypomina sobie i opowiada z ewidentnym talentem i przyjemnością, tylko obsesyjne poszukiwanie dawnych traum, pęknięć w porcelanie, freudowskich punktów wapnienia własnej biografii, bardzo długo wypieranych ze świadomości, w których, jak w liniach papilarnych, autor odczytuje swoje aktualne życie. Florin Irimia nie szuka zgubionego dziecka, straconego dzieciństwa, tylko przez nie szuka samego siebie. [...] Historie z tego tomu oddychają prostotą, naturalnością, brakiem literackich fochów i dąsów, a to wszystko bardzo mi się podoba”. [Mircea Cărtărescu]

„Napisana z wyczuwaną i niekłamaną przyjemnością opowiadania i ponownego odkrywania, ułożona przy wykorzystaniu bezspornego doświadczenia teoretycznego i praktycznego wykładowcy literatury i jej praktyka, przyzwyczajonego do zabaw, trików i nawet czasem wyzierającej zza warstwy literackiej rozbrajającej szczerości, książka jest bez wątpienia dziennikiem zdrad, rezygnacji, utraty, odzierania z iluzji i kroniką dorastania zbudowanego z ran, draśnięć, upadków, stłuczek, uskoków i wewnętrznych trzęsień ziemi”. [Cristina Chevereșan, Orizont]

„Jakiś czas temu, po lekturze jednego z pierwszych szkiców rękopisu Tajemnicy chińskich samochodzików (książki wydanej w serii „Ego. Proza”, wydawnictwa Polirom), zakiełkowała we mnie myśl, że ta książka ma potencjał. Dużo myślałam o niektórych bardzo mocnych fragmentach, które przenicowały mój umysł i sprawiły, że zaczęłam rozmyślać o własnym dzieciństwie, o rodzicach, dziadkach i o podróżach-przygodach z czasu, kiedy każda nieznana rzecz w moim życiu nabierała apokaliptycznych rozmiarów. Kiedy więc później natrafiłam gdzieś na ciekawą historię, wprawdzie nie chińską, tylko japońską, wszystko zaczęło się mi się łączyć, zarówno w umyśle, jak i w sercu. Japończycy mają tradycję zwaną Kintsugi, oznaczającą naprawianie rozbitych naczyń i pokrywanie ich „ran” płynnym złotem. Naprawione w ten sposób naczynie nie jest już tym, czym było wcześniej, być może formą nieco przypomina to poprzednie, ale wygląd już nie jest ten sam i najprawdopodobniej, kiedy bierzemy je do rąk, naczynie nie czuje się już tak samo jak kiedyś. Te znaki historii danego przedmiotu stanowią wartość dodaną, nową opowieść, jeszcze jedno wspomnienie, są jak wzburzona i następnie pogodzona ze sobą dusza. Japończycy używają słowa „kintsugi” również na określenie najczęściej u nich spotykanej choroby, czyli nowotworu, w odniesieniu do śladów na ciele i umyśle, jakie ta choroba zostawia: człowiek borykający się z nią inaczej patrzy na życie, ma siłę, wolę walki i odporność. I chciałam wam tylko powiedzieć jeszcze, że nowa książka Florina Irimii jest dla mnie takim właśnie Kintsugi”. [Virginia Costeschi, bookmag.eu]

Chcecie się przekonać sami? Kompas ujawnia fragment książki:

„Tajemnica chińskich samochodzików

Miałem wtedy pewnie jakieś jedenaście lat i byłem dość pulchnym dryblaskiem. Chociaż moje dłonie i stopy przypominały dobrze wyrośnięte bochenki chleba, umysł nie do końca się jeszcze ukształtował, a ojciec mówił na mnie Zajkin. Było to nazwisko radzieckiego zapaśnika i zarazem lotnika. Nie, żebym manifestował jakiekolwiek zainteresowanie walkami czy samolotami, ale ojcu to nazwisko sugerowało takiego tłuściutkiego osobnika i nawet jeśli Iwan nim nie był, to ja z pewnością tak. Od kilku dobrych lat na każdym zimowym przedstawieniu szkolnym odgrywałem rolę bałwana, za to wiosną mogłem być jedynie posępnym (ale jednakowoż wystarczająco zaokrąglonym) misiem, który po długich miesiącach hibernacji wyłazi w końcu z legowiska. Mój apetyt na jedzenie szedł ramię w ramię z inną pasją, mianowicie z badaniem każdego kącika mieszkania, w którym spędzałem życie, z tym, że to zajęcie zarezerwowane było jedynie na dni, kiedy zostawałem sam, a ponieważ nie zdarzało się to zbyt często, nie było mowy o tym, że się znudzę. Zwykle grzebałem w szufladach biblioteki w salonie, gdzie ilość drobiazgów wydawała się nieskończona: lekarstwa, slajdy, klisze i aparat, obtłuczone bibeloty, zapalniczki, kilka budzików, talie kart, zepsute długopisy, banknoty i monety „z dawnych lat” etc. Czasami natrafiałem na tajemnicze przedmioty, których nazw i przeznaczenia nie znałem, jak na przykład paczka prezerwatyw albo przedmioty dość ciekawe typu kalendarzyki ojca z notatkami albo coś, z czego funkcji zdałem sobie sprawę później, czyli dziennik matki z czasów studenckich.”... [czytaj dalej tutaj]

Czekamy na Wasze wrażenia po lekturze pod adresem warszawa@icr.ro!